Glidery – jerkbaity dla każdego wędkarza.

W ciagu ostatnich kilku lat nastąpiła w dziedzinie technik spinningowych i przynęt do połowu drapieżników tą metodą ogromna rewolucja. Rewolucja ta dotyczy jednak rynku europejskiego. Zdecydowana większość tych technik jest znana od dziesiątków lat za oceanem. Przynęt powierzchniowe, pullbaity, jerkbaity, glidery czy ostatnio akcesoria do  techniki „drop-shot” szturmem zdobywają półki sklepów i miejsca w pudełkach wędkarzy. Nie jest to jedynie spowodowane nową modą. Te nowe przynęty i techniki są bardzo skuteczne. Pozwalają łowić drapieżniki w miejscach, w których niedawno wydawało się to niemożliwe. Ponadto łowione ryby są często rekordowych rozmiarów!

 

Pierwsze jerkbaity

"Ojciec" europejskich gliderów - Bertus Rozemeijer. (fot. Bertus Rozemeijer)

na rynek europejski wprowadziła w 2001 roku polska firma Salmo. Aktualnie nie ma producenta i dystrybutora przynęt szczupakowych, który w swojej ofercie pomija te „woblery bez steru”. Powody są oczywiste – korzyści dla wszystkich zainteresowanych stron. Wędkarze dostają do rąk nową broń pozwalającą łowić okazy w miejscach, w których do niedawna nikt się ich nawet nie spodziewał. Do tego, ponieważ łowi się zwykle na płytkiej wodzie (0,5 – 3 m), atak drapieżnika jest często dobrze widoczny.

Branie wielkiej ryby tuż przy burcie łodzi! Marzenie, które spełnia się prędzej czy później jeśli łowisz na jerkbajty! (fot Tom Zenanko)

Każdy, kto widział branie metrowego szczupaka rozumie o co chodzi! Sprzedawcy sprzętu wędkarskiego mają do dyspozycji nowe „zabawki”, którymi kuszą wędkarzy a media wędkarskie nowe, ciekawe tematy do opisania.

Przykłady gliderów: River Manta, Buffalo, Salmo Slider 12 i 10.

Mimo wszystko wielu wędkarzy ma obawy przed rozpoczęciem swojej przygody z jerkbaitami. Zwykle jest to spowodowane mitami, krążącymi wśród nich na ten temat. Pierwszym z nich jest przeświadczenie, że –

 

Do jerkbaitów niezbędny jest zestaw „castingowy”

 

Wędkarze obawiają się, że aby skutecznie łowić tymi przynętami, muszą zakupić nową wędkę i multiplikator. Owszem – jest to zestaw znakomicie poprawiający komfort łowienia, szczególnie w przypadku stosowania przynęt o wadze ponad 50g (nie tylko jerkbaitów). W ofercie europejskich jerkbaitów są jednak przynęty mniejsze, którymi spokojnie można łowić klasyczną wędką szczupakową.  Należy jedynie pamiętać, że im dłuższa będzie wędka, tym gorzej będziemy czuć pracę przynęty co w przypadku jerkbaitów jest podstawą sukcesu. Tak więc polecam wędki o długości 2,1 – 2,4 m.

Wielu wędkarzy świetnie radzi sobie z gliderami łowiąc klasycznym zestawem spinningowym.

Kołowrotek może być zupełnie „normalny”. Ważne aby był solidny bo łowi się bardzo aktywnie i dynamicznie. Zdecydowanie polecam też plecionkę zamiast żyłki. Powód jest ten sam co poprzednio – doskonała kontrola pracy przynęty.

Drugim zmartwieniem wszystkich niezdecydowanych jest obawa, że –

 

Łowienie na jerkbaity jest bardzo trudne.

Na glidery nie da się łowić "źle". Radzą sobie z tym świetnie nawet dzieci!

Tu należy stwierdzić, że są różne rodzaje jerkbaitów. Jednymi łowi się łatwiej a innymi nieco trudniej. Wymagają one nieco wysiłku i treningu. Nie ma co jednak przesadzać! Każdy, kto spróbuje przekona się że to bardzo proste. Dodatkowo możliwość samodzielnego kreowania pracy przynęty powoduje, że nawet jeśli ryby nie biorą to samo łowienie jest wielką przyjemnością. Tak więc na początek najlepiej oczywiście wybrać jerkbaity najprostsze w obsłudze. Najlepiej takie, które „same łowią ryby”. Do takich bez wątpienia należą –

 

Glidery

 

Nazwa rodziny pochodzi od angielskiego słowa „to glide” – ślizgać się, szybować – i bardzo obrazowo opisuje pracę tych przynęt. Dzięki specyficznej budowie i wyważeniu glidery po każdym szarpnięciu szczytówką, szybują na zmianę w lewo i w prawo. Niektóre z nich w momentach postoju (niezależnie od tego, czy wypływają, czy opadają) kolebią się delikatnie na boki. Jest to dodatkowy atrybut, który cechuje tylko najlepsze glidery. Nieprawdopodobnie zwiększa on skuteczność przynęty zwłaszcza w okresach mniejszej aktywności drapieżników.

Mało kto spodziewał się takiego szczupaka w centrum dużego miasta!

Piękne w gliderach jest również to, że można nimi łowić na bardzo wiele sposobów i żaden nie jest zły. To znaczy żadna z tych technik nie wyróżnia się w wyjątkowy sposób jeśli chodzi o skuteczność.

Aby jednak mówić o w pełni świadomym łowieniu na glidera należy postarać się jak najlepiej opanować technikę podstawową czyli tzw. klasyczną zwaną przez amerykanów –

 

„Walk the dog”

 

czyli spacer psa. Polega ona na wprowadzeniu przynęty w serię naprzemiennych ślizgów, oddzielonych różnej długości przerwami. Im dłużej pozwolimy przynęcie szybować, tym dalej ma szansę odpłynąć. Oczywiście dystans na jaki odpływa glider jest wprost proporcjonalny do jego wielkości – im większy – tym dalej potrafi odpłynąć. Nie należy raczej dopuszczać do maksymalnego wykorzystania tych możliwości. Łatwo wtedy stracić kontrolę nad przynętą i w efekcie przegapić branie. Należy samemu decydować o długości każdego ślizgu kończąc go kolejnym szarpnięciem.

Na glidery świetnie biorą również sandacze.

Znowu chodzi o to, aby w możliwie najlepszy sposób utrzymywać kontrolę nad przynętą. Szczególnie istotna jest ona w momentach przerw w zwijaniu linki, kiedy przynęta wypływa lub opada (wersja pływająca lub tonąca). W sprzyjających okolicznościach (brak wiatru) opad taki może trwać nawet kilkanaście sekund. Osiągamy wówczas głębokości nieosiągalne przy ciągłym prowadzeniu przynęty. W takim wypadku najlepiej jest trzymać wędzisko uniesione ku górze i uważnie obserwować napięcie linki.

Dużo prostszą choć wbrew pozorom również wymagającą sporej koncentracji, jest tzw. -

 

Technika szerokich łuków

 

Jak sama nazwa wskazuje nasza przynęta płynie wówczas zygzakiem, zataczając szerokie łuki w lewo i w prawo. Tego rodzaju akcję uzyskujemy wykonując długie, łagodne pociągnięcia wędziskiem. Po każdym pociągnięciu oczywiście jak najszybciej „doganiamy” szczytówką przynętę kasując luz linki. Niestety mimo wysokiego nawet stopnia koncentracji łowiącego trudno jest łowiąc tą techniką uniknąć pustych brań. Jeśli atak drapieżnika następuje w momencie, gdy szczytówka jest odchylona do tyłu po kolejnym pociągnięciu, niezmiernie trudno jest wykonać skuteczne zacięcie.

Duże okonie przepadają za tym typem przynęt! (fot. Adam Schmid)

Bez wątpienia najprostszą ale czasami bardzo skuteczną techniką jest technika polegająca po prostu na wolnym i równomiernym zwijaniu linki. To niesamowite ale czasami właśnie taka oszczędna akcja okazuje się zabójcza w danych warunkach.

Najczęściej jednak najskuteczniejsza okazuje się technika mieszana – łącząca w sobie kilka stylów łowienia. Tak więc warto połączyć kilka z nich nawet w jednym rzucie. Szczególnie na nowym łowisku, kiedy jeszcze nie poznaliśmy upodobań miejscowych drapieżników.

Większość gliderów występuje w dwóch wersjach. Należy więc zastanowić się, które będą lepsze na naszym łowisku –

 

Pływające czy tonące?

 

Wielu wędkarzy uważa że wystarczy mieć tylko tonący model aby łowić skutecznie w każdych warunkach. Obławianie wiosennych płycizn (0,5 – 1 m) wielokrotnie udowodniło jednak, że pływający model skutecznością przebijał w takich miejscach tonący i to kilka razy!

Glidery pływające wybieramy więc do obławiania miejsc o głębokości 0,5 – 2 m. Tonących używamy od 1,5 do 5 m.

Obławianie płycizny przy pomocy glidera pływającego.

Zasada łowienia obiema wersjami przynęt jest nieco inna. Łowiąc modelem pływającym maksymalną głębokość nurkowania (0,5 – 1m) uzyskamy pracując wędziskiem w sposób zdecydowany i szybki (oczywiście szczytówka w dół). W przypadku modelu tonącego aby zanurkować głębiej pracujemy wolno i płynnie, dając przynęcie czas na zatonięcie.

Wykorzystanie glidera tonącego do obłowienia górki podwodnej.

Prowadzenie obu wersji blisko powierzchni jest łatwiejsze. Niezastąpiona jednak do obławiania płycizn jest rzecz jasna wersja pływająca. Prowadząc glidera po powierzchni, przerywając zwijanie linki po kilku ślizgach (np. w okolicy większej kępy grążeli) i pozwalając mu poleżeć nawet kilka sekund w rozchodzących się kręgach, jesteśmy w stanie wywabić z gąszczy najbardziej nawet leniwego drapieżnika. Takie brania pamięta się ponadto bardzo długo!

Bardzo częsty problem z gliderami ... niezbędne są długie szczypce do odhaczania drapieżnika!

        Na koniec chciałbym wszystkim życzyć wytrwałości w odkrywaniu nowych przynęt i technik wędkarskich. Zapewniam że warto! Jestem pewien, że każdy, kogo nie zniechęcą pierwsze niepowodzenia, prędzej czy później zostanie miłośnikiem tej wciąż mało znanej u nas metody połowu drapieżników. Z jerkbaitami na nowo odkryjecie znane sobie łowiska i złowicie ryby, o których istnieniu nie mieliście pojęcia! Będzie to jak odkrycie nowego, wędkarskiego lądu.  Niestety istnieje niebezpieczeństwo, że zostaniecie fanatykami castingu. Ten rodzaj fanatyzmu wydaje się jednak dość niegroźny i całkiem przyjemny!

 

Piotr Piskorski

Wiadomości Wędkarskie 2009r

 

 

Udostępnij

Glidery – jerkbaity dla każdego wędkarza. Z notatnika praktyka czyli Tips & Tricks jerkbaity, glidery, Salmo Slider

Data utworzenia

wt., 21/09/2021 - 11:23

Data modyfikacji

wt., 21/09/2021 - 11:49