RAPORT SZCZUPAK

Tak pisał o naszym bohaterze Krzysztof Kluk – wybitny polski przyrodnik doby Oświecenia:

„Jest to ryba bardzo żarłoczna i drapieżna, słusznie zasługująca na imię wodnego wilka”. „Częstokroć się trafia, że łowi ptactwo na wodzie pływające, czego osobliwie młode kaczęta doznają. Wiadoma jest rzecz, o której pisze Rzączyński, że szczupak pochwycił lisa wodę pijącego. Są upewnienia, że osobliwie znaczne i ludziom w wodzie nie przepuszczały”.

 

W skład rodzaju Esox wchodzi 5 gatunków. Najszerszym zasięgiem geograficznym wyróżnia sie znany i u nas Esox Lucius. Występuje on na dużych obszarach półkuli północnej w USA i Kanadzie oraz w Europie i Azji. Dzięki zarybieniom dokonywanym przez naukowców i pasjonatów, szczupak pojawił się w Hiszpanii i Portugalii a także w Afryce (Maroko).

Trzy gatunki rodzaju Esox żyją w Am.Północnej. Są to Esox Masquinongy czyli legendarny musky.

Musky – amerykański kuzyn szczupaka – żywa legenda.

oraz Esox Niger (Chain Pickerel) i Esox Americanus (Barred Pickerel). Ostatni z Esoxów – Esox reicherti, czyli szczupak amurski zasiedla rejony wschodniej Azji. Zarówno Esox Niger jak i Esox Americanus to ryby nieduże - 1 – 3 kg. Szczupak amurski – przepiękny drapieżnik zamieszkujący duże rzeki syberyjskie, osiąga długość 1 – 1,2 m i masę kilkunastu kilogramów.

Szczupak amurski o długości 115 cm złowiony w rzece Ussuri na Syberii.

Pięknie ubarwioną rybą jest też krzyżówka musky i naszego szczupaka. Z racji charakterystycznego wzoru na bokach ciała nosi ona nazwę Tiger Musky czyli „tygrys”.

Tiger Musky – krzyżówka szczupaka i musky.

Dopisek maj 2023 - w roku 2011 do listy gatunków rodzaju Esox dopisany został nowy - Esox cisalpinus czyli, szczupak południowy (Southern Pike) lub szczupak alpejski. Zamieszkuje on wody środkowych i północnych Włoch, południowo-wschodniej Francji i Szwajcarii, może również występować na Bałkanach Zachodnich. Tradycyjnie był uważany za południowoeuropejską odmianę szeroko rozpowszechnionego Esox lucius, ale w 2011 roku został opisany jako odrębny gatunek. Wyróżnia się on pięknym, niezwykle urozmaiconym ubatwieniem. 

Nowy gatunek szczupaka - Southern Pike (Esox Cissalpinus)

Amerykanie twierdzą, że ich musky jest największym przedstawicielem Esoxów. Doniesienia historyczne na temat złowionych lub znalezionych okazów muskie i naszego szczupaka dowodzą jednak, że oba drapieżniki dorastały niegdyś (czyli teoretycznie ciagle mają taką możliwość) do podobnych rozmiarów. Źródła o różnym stopniu wiarygodności (przy czym wbrew pozorom europejskie są bardziej wiarygodne) określają maksymalne rozmiary obu gatunków na około 180 - 200 cm i ponad 50 kg!

Na ścianie jednego z campingów wędkarskich w Kanadzie znalazłem wycinek ze starej gazety ze zdjęciem, które mnie mocno poruszyło. Przedstawia ono szczupaka, którego masa ani długość nie zostały określone, ponieważ wędkarz potraktował rybę wyłącznie konsumpcyjnie. Radość na jego twarzy wiąże się więc wyłącznie z planami kulinarnymi. Fachowcy oglądający zdjęcie ocenili prawdopodobną długość ryby na 70 cali czyli ... 178 cm! Konkluzja w komentarzu brzmi, że ten biedny człowiek nie zdawał sobie sprawy, że złowił rekordową rybę, za którą wiele osób byłoby gotowych zapłacić majątek!

To zdjęcie wywołało u mnie długotrwały „opad szczęki”. Jest to na pewno jeden z największych szczupaków złowionych na świecie!

Co ciekawe niemal wszystkie największe osobniki Esox Lucius pochodziły z Irlandii. Za największego szczupaka pozyskanego wędką uznaje się okaz Johna Naughtona złowiony 09.05.1862r w Lough Derg. Ryba ważyła 90 ½ Lbs, czyli około 41,5 kg. Ostatniego 40sto kilogramowego szczupaka znaleziono martwego w rzece Shannon w 1926 r. Jeszcze większego – o masie 114 Lbs (ok. 52 kg) znaleziono martwego na brzegu Lough Neagh w 1854 r.

Co do musky to największym udokumetowanym osobnikiem był okaz złowiony na wędkę w jeziorze Intermediate w Michigan w 1919 r.

Bardzo stara fotka przedstawiajaca musky o długości 223 cm. Prawdopodobnie niestety zręczny fotomontaż.

Przy długości 223 cm ważył on ponad 50 kg! Oficjalny rekord świata w tym gatunku to ryba złowiona w 1957 roku w rzece St. Lawrence o masie około 32 kg. Niestety wiele uznanych do niedawna rekordów musky (w tym wspomniany rekord świata) jest obecnie mocno dyskutowanych i podważanych jako niewiarygodne.

Tak więc aby zakończyć dyskusje który Esox jest większy – musky czy nasz szczupak, powinniśmy po prostu złowić takiego ponad 50 kg i sprawa będzie jasna! Czy to jednak możliwe, aby nasz ulubieniec mógł dorosnąć aż do takich rozmiarów? Jakiej długości musiałaby to być ryba, aby ważyć 50 kg? Jakie czynniki wpływają na tempo wzrostu i ostateczne rozmiary szczupaka? Dlaczego kiedyś łowiono więcej okazów? Czy możemy spowodować, że tak, jak w Szwecji czy w Holandii i u nas dużych drapieżników będzie tyle, że wystarczy nieco determinacji a kilka metrówek w sezonie stanie się normą? A może rozwiązaniem są łowiska specjalne, gdzie za odpowiednią opłatą chętni złowią swoje wymarzone okazy?

Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć pokrótce w niniejszym raporcie o szczupaku.

Szczupak europejski

czyli po łacinie Esox Lucius to nie tylko w naszym kraju, ale i w całej Europie, najczęściej i najpowszechniej łowiony drapieżnik. Mimo, że jest go w naszych wodach całkiem sporo, złowienie okazu – ryby, której długość przekracza symboliczne 100 cm, nadal pozostaje w sferze marzeń większości wędkarzy. Dlaczego tak się dzieje?

Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Zbyt wielu chętnych do zabierania ryb w stosunku do ich ilości w naszych wodach. Duże szczupaki są poszukiwane i tępione przez wszystkich użytkowników wód – rybaków, wędkarzy i kłusowników. Dla rybaków drapieżnik, który przekroczył 2 kg jest po prostu „produktem gotowym do sprzedaży”. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, aby popierać większe szczupaki w jeziorze. Rosną zbyt wolno, zaczynają interesować się większymi rybami a i sprzedać je trudniej. Mało kto wśród wędkarzy wie, że pogłowie szczupaka w Polsce, szacowane na podstawie wielkości połowów gospodarczych wcale nie spada a wręcz rośnie! Oczywiście mowa tu o wodach gospodarstw prowadzących tzw. racjonalną gospodarkę. Przy czym pojęcie „racjonalna” jest oczywiście bardzo subiektywne. Gospodarstwo dba bowiem o to, by w jego wodach było dużo szczupaków o masie 1 – 1,5 kg. Większe są zbędne. Tymczasem dla rasowych łowców drapieżników właśnie większe okazy są najcenniejsze.

Wędkarze traktują więc duże ryby jako pożądane trofeum. Ciągle jeszcze dla większości z nich nieodzowną częścią celebrowania złowienia okazu jest jednak przyniesienie jego zwłok do domu, ćwiartowanie i wieszanie spreparowanej głowy na ścianie. Zdarza się coraz częściej, że po zakończeniu tej celebry przychodzi na łowcę opamiętanie. Bo i mięso okazało się nie takie smaczne a i trochę go za dużo dla całej rodziny. Również wyschnięte trofeum na ścianie nie bardzo przypomina dumnego i lśniącego władcę głębin. W większości cywilizowanych krajów tymczasem, od dawna za najlepsze trofeum uważa się dobre zdjęcie a nagrodą jest możliwość złowienia tego i innych okazów powtórnie.

Czy jednak jedynym uzasadnieniem konieczności wypuszczania wielkich szczupaków jest egoistyczna chęć złowienia ich powtórnie? Jakie są więc najważniejsze argumenty za ideologią –

Catch & Release (Złów i Wypuść)

Mądre i oszczędne narody – jak np. holenderski już dawno stwierdziły, że zabijanie dużych szczupaków to czyste marnotrawstwo. Holendrzy na przykład policzyli, że aby złowić metrowego szczupaka wędkarz musi wydać około 500 EUR (paliwo, łódź, sprzęt, hotel, etc). Jeśli więc zabije złowioną rybę to tak, jakby wyrzucić 500 EUR do kosza! A jak mawia stary żyd – „mieć a nie mieć 500 EUR to jak nie mieć 1000 EUR! ;o)

Odbiera bowiem kolejnemu wędkarzowi (i sobie) możliwość (motywację) do wydania tych pieniędzy w poszukiwaniu okazu. Jest to więc argument czysto ekonomiczny.

Wędkując z przyjacielem na jednym z holenderskich jezior mieliśmy tego dnia na wędkach pięć takich szczupaków! (fot Berus Rozemeijer)

Można by tu dorzucić jeszcze przykład USA, gdzie każdą dziedzinę aktywności człowieka już dawno przełożono na liczby. Amerykanie z właściwą sobie skrupulatnością policzyli, że jeden kilogram ryby pozyskany przez wędkarza przynosi państwu 4-5 krotnie większy przychód (w podatkach) niż ten sam kilogram pozyskany przez rybaków. Po pierwsze więc we wszystkich wodach śródlądowych połowy rybackie służą wyłącznie celom naukowym. Ryby łowić można jedynie wędką! Po drugie promowana jest powszechnie idea złów i wypuść, bo czemu nie uzyskać tego samego przychodu dwukrotnie?! Zahaczamy więc tutaj o poważne kwestie makroekonomiczne.

Kolejną grupą argumentów są kwestie ekologiczne. Jak np. zabieranie ryb wpływa na trofię (produktywność) czyli w efekcie czystość wód? Z jednej strony pozytywnie, ponieważ w rybim mięsie usuwamy z ekosystemu biogeny. W przypadku drapieżników jednak nie jest to cała prawda. Likwidując drapieżniki zwiększamy ilość ich ofiar, czyli planktonożerców. Efektem jest mniejsza ilość zooplanktonu, czyli większa ilość fitoplanktonu (glonów). Woda w zbiorniku bez drapieżników łatwo więc zakwita co powoduje w krótkim czasie zwiększenie temperatur, zmniejszenie dostępu światła, zanik roślinności i powstanie strefy beztlenowej, czyli po prostu degradację (eutrofizację) zbiornika. Drapieżniki są więc niezbędnym elementem łańcucha pokarmowego pełniąc w ekosystemie ważną rolę „stróża porządku troficznego”. Zdrowy ekosystem jest ponadto zróżnicowany – wiele gatunków a każdy reprezentowany przez wszystkie grupy wiekowe. Usuwając największe osobniki zaburzamy tę strukturę.

Duże osobniki (powyżej 5 kg) to niemal w 100% samice. Badania populacji szczupaków na jez. Windermere wykazały np., że na 7000 zbadanych osobników tylko 3 samce przekroczyły nieznacznie masę 5 kg. Ponadto samców jest więcej co widać dobrze podczas tarła. Klasyczny zespół tarłowy składa się z jednej samicy i 3 do 5 samców. Tak więc zabierając szczupaka powyżej 5 kg możemy być pewni, że usuwamy jednego z najcenniejszych w okolicy reproduktorów.

Wśród sceptyków konieczności uwalniania dużych szczupaków pokutuje kilka przesądów z którymi najwyższy czas się rozprawić.

Duża ryba po wyczerpującym holu i tak ma małe szanse na przetrwanie.

Rzeczywiście nie wszystkie wypuszczone okazy przeżyją. Dywagacje nad kwestią czy uwolnić poranioną i wyczerpaną rybe czy ją zabić przypominają mi jednak anegdotę, w której bokser pyta leżącego na deskach, skatowanego przeciwnika czy woli, żeby go zostawić przy życiu czy może dobić ... Zainteresowanych zasadami właściwego obchodzenia się ze złowionymi rybami, które mamy zamiar wypuścić odsyłam do serii artykułów Mateusza Barana w naszym piśmie lub do jego książki „Złów i wypuść” (Multico, 2008).

Wypuszczenie okazowego szczupaka przynosi tyle samo radości, co jego złowienie!

Zabranie dużej samicy szczupaka nie jest wielką szkodą dla populacji, gdyż jej ikra ma niewielką wartość w porównaniu z ikrą mniejszych samic.

Totalna bzdura! Ilość i jakość ikry szczupaka jest wprost proporcjonalna do wielkości samicy, która ją „wyprodukowała” (około 30.000 ziaren/kg masy ciała).  Tak więc ikra dużych samic jest większa – czyli małe szczupaki, który się z niej wylęgną będą większe i silniejsze i będzie ich więcej.  Ponadto duże samice wycierają się porcjami, w ciągu kilku dni, na dużym obszarze, aby zapewnić potomstwu jak najlepsze warunki bytowania. Chodzi tu głównie o jak najskuteczniejsze wykluczenie możliwości spotykania się małych „bandytów” oko w oko gdyż takie spotkanie ZAWSZE kończy się redukcją stada o jednego z nich ... Można więc przypuszczać, że i z tego powodu przeżywalność narybku pochodzącego od dużej samicy jest w naturze większa.

Taki okaz i tak już wiele nie urośnie.

Nigdy nie możemy być tego pewni. Jest całkiem prawdopodobne, że nasza zdobycz, mimo iż waży np. 15 kg ma przed sobą jeszcze kilka najlepszych lat życia i drugie tyle kilogramów do osiągnięcia! Zainteresowanych odsyłam do moich wywód na temat wieku i tempa wzrostu szczupaków oraz optymalnych dla nich warunków dla osiągnięcia maksymalnych rozmiarów. 

Jak szybko rośnie szczupak?

Odpowiedź na to pytanie jest jak się okazuje bardzo złożona. Zwolennicy metody Catch&Release powołują się często również na argument „genetyczny”. Ryby rosnące szybciej mają wg. tej teorii przekazywać „geny szybkiego wzrostu” potomstwu. Usuwając takie osobniki z populacji, powodujemy więc jej stopniową degenerację i karłowacenie. Z pewnością jest w tej teorii sporo racji. U innych zwierząt dziedziczenie wzrostu jest potwierdzone więc czemu tak nie miałoby być również u ryb? Badania ichtiologiczne wskazują jednak inne, dużo bardziej „istotne statystycznie” czynniki wpływające na tempo wzrostu szczupaków. Jest to więc przede wszystkim środowisko, w którym rosną drapieżniki. Ryby niezależnie od gatunku bardzo szybko aklimatyzują się do nowych warunków. Dowodzą tego udane introdukcje szczupaka w Hiszpanii i Portugalii oraz w Afryce. Zwykle też wiązało się to z początkową eksplozją drapieżników, które wykorzystywały wolne „nisze” dojrzewając płciowo 2 drugim roku życia i w krótkim czasie osiągając rekordowe rozmiary. Po kilkunastu latach takiego „bumu” wszystko wracało jednak do normy jaką znamy z naszych wód.

Każdy gatunek ma jednak swoisty i optymalny dla siebie zakres czynników środowiskowych, dzięki którym wzrost i rozwój jest najszybszy. Są to po pierwsze odpowiednie –

Warunki morfologiczne zbiornika – jak wiadomo szczupak jest wzrokowcem. Najlepiej więc czuje się w wodach o dużej przejrzystości. Poza tym do polowania potrzebuje ukrycia. Zwykle są to odpowiednie rośliny, wśród których czatuje na swoje ofiary. Najkorzystniejsze są więc jeziora o szerokiej strefie przybrzeżnej (litoralu) ale o bogatej i urozmaiconej szacie roślinnej. Niestety takich zbiorników u nas coraz mniej. Niszczenie naturalnej, ochronnej strefy przybrzeżnej, niekontrolowane odprowadzanie ścieków, spływy z pól – to wszystko prowadzi do eutrofizacji i zmniejszenia przejrzystości wody. W efekcie zanika roślinność wodna, kurczy się litoral. Eutrofizacja wpływa też na kolejny, istotny czynnik, który warunkuje o atrakcyjności zbiornika dla szczupaka. Jest to -

Temperatura – optymalna do wzrostu dla szczupaka to 18 – 19*C. Stwierdzono, że jeśli temperatura wody przekracza 20*C przemiana materii u szczupaka zwalnia. Dużo większą tolerację wykazują szczupaki na niższe temperatury. Generalnie są one rybami zimnolubnymi. Wpływ na intensywność żerowania mają też specyficzne cechy środowiska (np. maksymalna dostępność pokarmu). W większości naszych wód intensywne żerowanie szczupaka, a więc także jego szybki wzrost, ma miejsce w miesiącach kwiecień – październik. Najlepszym środowiskiem dla naszego ulubieńca są więc zbiorniki o urozmaiconej głębokości. Takie warunki umożliwiają bowiem „schowanie się” ryby w zimniejszej wodzie w przypadku upałów. Inna sprawa, że często w strefie zimnej wody nie ma za dużo odpowiednich ofiar. I tu przechodzimy płynnie do kolejnego czynnika –

Dostępność odpowiedniego pokarmu – ile i jakich ryb musi zjeść szczupak, aby rosnąć i rozwijać się? Stwierdzono, że do prawidłowego rozwoju i wzrostu drapieżnikowi w ciągu jednego roku potrzeba pokarmu w ilości około pięciokrotnie większej niż masa jego ciała. Innymi słowy dziesięciokilogramowy szczupak, aby pozostać w dobrej kondycji musi zjeść w ciągu sezonu 50 kg ryb. Najważniejszy jest jednak bilans energetyczny żerowania drapieżnika. Inny będzie rzecz jasna efekt pożarcia 1 kg uklejek za którymi szczupak musi się nieźle naganiać a inny jednej, kilogramowej płoci. Stwierdzono, że aby drapieżnik mógł nie tylko utrzymać dobrą kondycję, ale też zwiększać swoją masę, jego ofiary muszą być duże. Szacuje się, że ich masa powinna oscylować w granicach 10 – 20% masy ciała szczupaka. Optymalną ofiarą dla drapieżnika o masie 15 kg są więc ryby 1,5 – 3 kilogramowe! Oczywiście istotna jest też ich dostępność. Jeśli drapieżnik będzie musiał pływać miesiąc, aby znaleźć taką rybę to bilans z pewnością nie wyjdzie „na plus”. Drugim ważnym czynnikiem jest to jakość dostępnych ofiar. Łatwo sobie wyobrazić, ile kłopotu ma szczupak nawet 10cio kilogramowy z połknięciem kilogramowego leszcza.

Ten szczupak nie dość że uporał się z połknięciem kilogramowego leszcza, to jeszcze na deser capnął Slidera!

Tymczasem tej samej wielkości płoć czy np. łosoś to przysłowiowa „bułka z masłem”! Samo połykanie i trawienie leszcza kosztują drapieżnika dwa razy więcej energii niż w przypadku łososia. Dodatkowo mięso łososia jest bardziej kaloryczne niż leszcza. W porządku powiecie – w takim razie, gdzie u nas może być łowisko z dużą ilością łososi? Faktycznie byłby z tym spory problem! Przeglądając dane na temat wielkich szczupaków łatwo stwierdzimy, że najwięcej ich łowiono np. w Wielkich Jeziorach (Mamry, Śniardwy, Kisajno). Jeziora te były niegdyś bogate w sieję, która również stanowi doskonały pokarm dla okazów. Innym przykładem może być jez. Pierzchalskie na Pasłęce słynne niegdyś z mocnej populacji wielkich płoci żerujących na małżach racicznicach. Niestety świetność tych zbiorników jako łowisk wielkich szczupaków należy już do przeszłości. Oczywiście zarówno tam jak i w innych zbiornikach nadal trafiają się wędkarzom i rybakom wielkie drapieżniki. Są to jednak przysłowiowe „rodzynki”.

W zależności od pory roku i warunków pokarmowych, masa szczupaka zmienia się w sposób bardzo istotny. Ilustracją mogą tu być zdjęcia moich przyjaciół ze złowionymi przez nich okazami o identycznej długości – 119 cm. Pierwszy to szczupak złowiony przy mnie, przez Tomka Krysiaka w szwedzkich szkierach niedługo po tarle (maj). Jego waga nie przekroczyła z pewnością 10kg.

Tomek Krysiak z okazem 119 cm.

Drugi to okaz złowiony przez Franka Jonkera w jednym z holenderskich jezior późną jesienią. Ta ryba była z kolei nieprawdopodobnie gruba i ważyła 19 kg czyli niemal dwa razy więcej(fot10)!

Frank Joker ze szczupakiem 119 cm i 19 kg! (fot Berus Rozemeijer)

Innym schematem pokarmowym, który pozwala szczupakowi na szybki wzrost, jest nieograniczony dostęp do mniejszych ofiar. Może to mieć miejsce w szczególnych okolicznościach – głównie w czasie tarła np. płoci. Duże szczupaki z okolicy dobrze wiedzą, gdzie i kiedy płocie mają tarło i zawczasu czekają tam na swoje ofiary. Jest to jednak okazja, która trafia się raz w roku. Dużo korzystniejsza jest całoroczna dostępność mniejszych ofiar. Chodzi tu oczywiście o - 

Gatunki żyjące w ławicach.

W naszych wodach są to sieje i sielawy. Doskonałą jakość ich mięsa doceniają nie tylko ludzie. Siei jak wiadomo u nas coraz mniej, ale sielawa jeszcze w wielu jeziorach tworzy całkiem pokaźne ławice. Jeśli tylko w takim jeziorze nie „grasuje” brygada rybacka tępiąca szczupaka na tarliskach to można liczyć tam na udane połowy dużych drapieżników. Inna sprawa, że mamy wtedy do czynienia z najtrudniej łowną populacją pelagiczną. Średnia masa drapieżników w takiej populacji przekracza jednak zwykle 5 kg więc warto się wysilić.

W wodach słonych i słonawych doskonałym pokarmem dla szczupaków są śledzie. Każdy kto był w Szwecji na szkierach miał okazję obserwować na echosondzie ogromne ławice ryb tego gatunku wokół których zazwyczaj czają się wielkie drapieżniki. Inna sprawa, że są one niezmiernie trudne do złowienia. Nie jest to jednak dziwne. Każdy z drapieżników otoczony jest dosłownie przez tysiące łatwych do pochwycenia kąsków. Dlaczego więc ma w takiej sytuacji interesować się podejrzanymi obiektami poruszającymi się w okolicy?

Pewnego razu trafiliśmy z przyjaciółmi na taką wyjątkową sytuację. Ogromna ławica śledzi zatrzymała się na rozległej, kamienistej rafie o głębokości 3 – 6m. W środku dnia, co kilkanaście minut, chyba wszystkie drapieżniki z okolicy, niczym stado wilków atakowały ławicę. W dwa dni, łowiąc po kilka godzin, złowiliśmy w tym miejscu we trzech 35 ryb w przedziale 95 – 119 cm! Razem ze szczupakami żerowały sandacze. Była to jednak wyjątkowa sytuacja, która nikomu z nas ani wcześniej, ani później się już nie zdarzyła. Jeden ze szczupaków, którego złowiłem, po wyjęciu do łodzi wypluł dwa, jeszcze żywe śledzie! 

Po wyjęciu do łodzi ten drapieżnik wypluł mi pod nogi dwa jeszcze żywe śledzie!

Tak czy inaczej – tam, gdzie jest śledź bądź silna populacja sielawy można spodziewać się dużych szczupaków. Słonawe wody Bałtyku mają oprócz śledzi jeszcze jeden pokarmowy atrybut, który powoduje, że sporo z nich to mekka łowców szczupaków. W gęstych trzcinowiskach szkierów wczesną wiosną obserwuje się miliony niewielkich organizmów przypominających kształtem i zachowaniem małe krewetki. Legenda głosi, że jest to wylęg  garneli – krewetki bałtyckiej. W pierwotnej wersji tego tekstu popełniłem ten sam błąd. Uwagi na ten temat przesłał mi w prywatnej korespondencji mgr Tomasz Kuczyński z Instytutu Morskiego w Gdyni. Okazuje się, że nie są to krewetki a przedstawiciele tzw lasonogów (Mysidacea), które z wylęgiem krewetek bałtyckich czy garneli nie mają nic wspólnego. Poza tym błędem jest utożsamianie garneli (Crangon crangon) z krewetką bałtycką (Palaemon adspersus). Niniejszym dziękuję więc Panu Tomaszwi za sprostowanie i ciekawy komentarz do mojego tekstu.
Oczywiście niezależnie od przynależności gatunkowej, ten wysokobiałkowy pokarm pozwala małym szczupakom na wspaniały start w dorosłe życie. 

Wielkie ławice lasonogów to doskonały poram dla wylęgających się wiosną szczupaków.

Tak więc bez wątpienia szczupaki mające nieograniczony dostęp do dużych ławic drobnych, ale wysokokalorycznych ryb, dorastają do dużych rozmiarów. Jednak wspomniane „megaszczupaki” z Irlandii wcale nie pochodziły z jezior, w których występują sielawy czy sieje. Ich miejsce zajmują natomiast ofiary, które również dla człowieka stanowią absolutny „top” kulinarny. To oczywiście –

Łososie

To właśnie na łososiowej diecie, największe zarejestrowane na świecie Esoxy mogły osiągnąć swoje wyjątkowe rozmiary. W jeziorach, przez które wędruje Salmo Salar „żniwa” dla wielkich szczupaków mają miejsce kilka razy w roku. Latem i jesienią są to podążające do dopływów srebrniaki. Po tarle - osłabione kelty, spływające do morza a wiosną smolty, wielkimi stadami opuszczające gościnne wody jeziora. Ponadto tak, jak w przypadku naszych rzek, tarlaki łososia wędrują na trasie ocean, rzeka, jezioro nie tylko przed tarłem. Taka dieta to ryby praktycznie dowolnych rozmiarów o najwyższej jakości mięsa. Irlandzkie szczupaki z tych wód rosną szybko i charakteryzują się niezwykłą kondycją.

Potwierdzeniem niezwykłego upodobania wielkich szczupaków do łososi mogą być doniesienia o znalezionych okazach, które udławiły się wielkimi Salmonami. Najbardziej spektakularna jest dobrze udokomentowana historia szczupaka z Meelick. Został on znaleziony w 1926r martwy koło zapory na rzece Shannon w Meelick. Pomiar długości wykonany przez niemieckiego inżyniera o nazwisku Hasse zatrudnionego przy zaporze wykazał 175 cm. Niestety ryby nie zważono, ale szacuje się, że musiała ważyć co najmniej 90 lbs czyli około 41 kg. Najciekawsza jednak była przyczyna jej zgonu. Drapieżnik udławił się łososiem, którego masę oceniono na co najmniej 15 Lbs czyli 6,9 kg!
Nie ma więc co się dziwić, że właśnie z Irlandii pochodzą największe zarejestrowane Esoxy.

Irlandzkie szczupaki słynne są z dobrej kondycji i waleczności. Ryba złowiona w jez Sheelin o masie 15 kg

Mimo iż zarówno populacje łososi jak i szczupaków nie są już w tych wodach tak liczne, wielu fanatyków szczupaka wciąż uważa, że jest tylko kwestią czasu, żeby w którymś z irlandzkich jezior pobity został rekord świata. Na pierwszych miejscach listy potencjalnych łowisk „megaszczupaków” wymienia się – Lough Derg, Lough Conn, Lough Lomond i Lough Corrib.

Bardzo ciekawym zagadnieniem jest –

Wiek osiągany przez szczupaki

W większości podręczników ichtiologicznych odnajdujemy informację, że ryby rosną całe życie a ich wiek można precyzyjnie odczytać z łusek lub niektórych kości. Tak też uczono mnie w szkole. Niestety ani jedno, ani drugie stwierdzenie nie jest prawdziwe! Wiek ryb określa się badając ilość pierścieni rocznych jakie „odkładają się” w trakcie każdego sezonu. Pojedyncze pierścienie, tzw skleryty, układają się z różną gęstością w zależności od tempa wzrostu ryby. Jeśli ryba rośnie szybciej to skleryty są bardziej rozsunięte. Jeśli przychodzi zaś okres wolniejszego wzrostu (zima) skleryty zagęszczają się. Obserwując łuskę (lub np. kość wieczka skrzelowego) pod mikroskopem dość łatwo policzyc ilość pierścienie zimowych, czyli w efekcie wiek ryby. Czy aby na pewno? Co dzieje się w momencie, w którym ryba przestaje rosnąć? Oczywiście efektem musi być brak przyrostów na łuskach i kościach. Jak więc „zarejestrować” te lata bez przyrostu, jeśli nie ma po nich śladu na łusce? Odpowiedź jest prosta – jest to niemożliwe! Tak więc badając łuskę ryby możemy co najwyżej stwierdzić ile lat rosła do momentu, w którym z jakichś powodów przestała. Określimy w ten sposób jedynie „minimalny” wiek danego okazu. Może on mieć o wiele lat więcej, ale tego nie stwierdzimy. Potwierdzeniem tej teorii jest znana historia karpia złowionego w Redmire w Anglii w 1952 r. Karp w momencie złowienia ważył 44 lbs, czyli około 20 kg a jego wiek na podstawie badań łusek oceniono na 15 lat. Ryba trafiła do londyńskiego ZOO, gdzie przeżyła w akwarium kolejne 19 lat i zdechła w 1971r. Niestety sztuczne warunki jej nie służyły, bo schudła w tym czasie prawie o połowę i oczywiście nie urósła ani o milimetr. Jak można się spodziewać okres niewoli nie pozostawił na jej łuskach najmniejszego śladu. Inaczej mówiąc badacz nie znający historii karpia z Redmire oglądając łuski oceniłby jego wiek na 15 lat zamiast 34!

Tak więc na pytanie – jak długo może żyć szczupak – nie ma wiarygodnej odpowiedzi. Jest to oczywiście wypadkowa warunków, w jakich bytowała ryba oraz jej cech osobniczych. Literatura ichtiologiczna ocenia maksymalny wiek szczupaka na około 20 lat. My jednak wiemy już, że był to co najwyżej wiek, w którym badane ryby przestały rosnąć!

W najkorzystniejszych warunkach środowiskowych szczupaki potrafią rosnąć rzeczywiście szybko. Irlandzkie okazy z wymienionych jezior na pstrągowo – łososiowej diecie osiagały masę 13 - 15 kg w 7 – 11 lat! Ich kuzyni z angielskiego Windermere tymczasem dla osiągnięcia takich rozmiarów potrzebowali 12 – 18 lat. Należy też zaznaczyć, że niektóre drapieżniki irlandzkie w wieku 8 – 11 lat przekraczały masę 18 kg! Jak to wygląda w naszych wodach? W zdecydowanej większości europejskich wód śródlądowych szczupaki w wieku 12 – 18 lat przekraczają dopiero metr długości i około 7 – 8 kg masy. Generalnie im dalej na północ, im środowisko bardziej ubogie a okres wegetacyjny krótszy, drapieżniki rosną wolniej. W zimnych wodach Finlandii i północnej Kanady szczupaki przekraczają metr długości prawdopodobnie dopiero w 20stym roku życia. Tam więc właśnie tam należałoby prowadzić badania nad długowiecznością tych drapieżników.

Bardzo ciekawy przypadek opisał niedawno największy europejski magazyn wędkarski „Rybolow Eite” wydawany w Rosji. W katedrze ichtiologii moskiewskiego uniwersytetu zbadano mianowicie łuski szczupaka, złowionego w październiku 2008 w jez Kyczendylto (pn. Syberia). Drapieżnik ważył 17,5 kg przy długosci 128 cm. Nie była to więc żadna „forma głodowa”.

Szczupak 128cm złowiony w październiku 2008 w syberyjskim jeziorze Kyczendylto (fot Rybolov Elite)

Wiek ryby oceniono na ... 34 lata! 

Najstarszy, opisany w literaturze szczupak z jez Kyczendylto – 128 cm i 17,5 kg oraz jego łuska z zaznaczonymi 34 pierścieniami rocznymi. (fot „Rybolov Elite”)

Jakie wnioski powinniśmy wyciągnąć z podanych faktów? Moim zdaniem takie, że szczupak rośnie jak inne zwierzęta (oraz człowiek) – tylko do pewnych rozmiarów. Czas w jakim drapieżniki osiągają ta maksymalną długość i masę uzależniony jest natomiast od warunków, jakie stwarza im środowisko. W jednym zbiorniku maksymalne rozmiary ryby osiągną w ciagu 9 – 10 lat a w innym być może dopiero po 40 latach albo jeszcze później! Dlaczego więc nie mamy danych o tych najstarszych drapieżnikach? Odpowiem pytaniem – ile nieszczęśliwych wypadków może zdażyć się rybie w ciagu 10ciu a ile w ciagu 20stu lat życia? Efektem jest bardzo niewielka ilość okazów powyżej 10 kg w wodach ubogich, położonych na północy a stosunkowo duża w tych, w których okres wegetacyjny trwa 6 – 8 miesięcy (lub niemal cały rok jak np. w Irlandii). Jestem natomiast pewien, że również w Polsce są łowiska w których drapieżniki rosą szybciej niż w innych. W wielkich jeziorach z silną populacją sielawy wytwarzają się zazwyczaj dwa ich stada. Pierwsze – to ryby całe życie związane z litoralem, żerujące głównie na płoci i okoniu, wolno rosnące i na dodatek bez przerwy nękane przez rzesze rybaków, kłusowników i wędkarzy. Drugie natomiast to stado związane ze strefą otwartej wody, czyli pelagiczną. Szczupaki te zwane są też często „sielawowcami” gdyż ich głównym pokarmem są właśnie ryby tego gatunku. Niestety nie spotkałem się z żadnymi badaniami na ten temat, ale jestem pewnie, że te drapieżniki rosną o wiele szybciej od swoich braci „spod brzegu”. Inną, wyjątkowo szybko rosnącą jest populacja szczupaków bałtyckich. Szybszy wzrost w wodach słonych dotyczy wszystkich gatunków słodkowodnych. Największym atrybutem Bałtyku, jak już wspominałem, są ławice tłustych śledzi, którymi mogą obżerać się szczupaki.

Niewielu polskich wędkarzy wie jednak, że aby mieć szansę na złowienie „megaszczupaka” wcale nie trzeba jechać Irlandii czy nawet do Szwecji. Jedno z najlepszych łowisk szczupaków leży tuż za naszą zachodnia granicą w okolicach niemieckiej wyspy Rugia! Co roku płyną stamtąd doniesienia o kilkudziesięciu złowionych okazach powyżej 125 cm długości. Co ciekawsze, w każdym sezonie jest wśród tych ryb kilka powyżej 130 cm! Największe zarejestrowane okazy szczupaków z okolic Rugii to ryby 137, 138 i 139 cm!

Najdłuższy szczupak złowiony w ostatnich latach w okolicach wyspy Rugia –139cm/18kg złowiony w grudniu 2005 przez Ralfa Parthaune na 19cm rippera (fot Mathias Furman - www.bodden-angeln.de)

Masa tych okazów wahała się w granicach 18 – 20 kg. Najcięższym okazał się szczupak złowiony w styczniu 2007 przez Jochena Böttchera na dużą „gumę”. Przy długości 135 cm ważył on 20,1 kg.

Jochen zgodził się specjalnie dla czytelników WW przekazać krótą relację z połowu:

Mojego rekordowego szczupaka złowiłem 4 stycznia 2007. To był wietrzny i deszczowy dzień. Ryba pojawiła się w drugim miejscu, które obławialiśmy. Odprowadziła mojego megatwistera „XXL-Tail” (27 cm/130g) do samej burty łodzi. Kiedy zobaczyłem tego potwora za moją przynętą przestałem zwijać linkę. Twister zdążył opaść jednak niewiele, bo szczupak połknął go właściwie od razu. Okaz wisiał na ostatniej, małej kotwiczce systemiku, który stosujemy do zbrojenia takich wielkich twisterów. Po zacięciu ryba potrząsnęła głową kilka razy i zanurkowała pod łódkę. Spojrzałem na echosondę i stwierdziłem, że głębokość w tym miejscu wynosi 2 m. Błyskawicznie zdecydowaliśmy z moim towarzyszem na łodzi – Christianem, że spróbuję delikatnie podnieść szczupaka do powierzchni a on zagarnie go wielkim podbierakiem. Plan powiódł się znakomicie! Cała walka trwała więc nie dłużej niż półtorej minuty. Okazało się, że okaz mierzył 135 cm i ważył 20,1 kg. (fot16)

Pozdrawiam
Jochen Böttcher

Jochen Böttcher z najcięższym szczupakiem złowionym w okolicach Rugii – 135cm/20,1 kg.

O przyszłość tej niezwykłej populacji drapieżników można być na szczęście spokojnym. Mimo dość intensywnych połowów wędkarskich chroni je konsekwentnie od 10 lat prowadzona polityka „złów i wypuść”.

Skąd jednak tak duże zagęszczenie wielkich szczupaków na tak niewielkim obszarze? Szwedzkie szkiery są przecież wiele razy większe, zasolenie jest tam podobne a dostępność śledzi prawdopodobnie taka sama. Tymczasem okazy szczupaka powyżej 130 cm trafiają się tam niezmiernie rzadko. Mam swoją teorię na ten temat, ale na razie za wcześnie aby się nią dzielić z czytelnikami. Łuski największych okazów z Rugii były badane przez ichtiologów na uniwersytecie w Berlinie. Wiek ryb o długości 138 i 139 cm oceniono na 8 – 9 lat! Rosły więc one równie szybko, jak irlandzkie drapieżniki żerujące na łososiach.

Swoją drogą mieliśmy bardzo podobne łowisko szczupaka u nas, na Zatoce Puckiej. Do lat 70tych rybacy i wędkarze łowili tam ogromne Esoxy. Potem jednak dla potrzeb przemysłu kosmetycznego wydarto z dna całą roślinność i drapieżniki niemal całkowicie wyginęły. Aktualnie trwają prace nad restutucją drapieżnika. Trzymamy kciuki!

Pozostaje jeszcze pytanie – czy w okolicach Rugii możliwe jest złowienie okazu na miarę tych irlandzkich – którego masa przekroczy 30 – 40 kg? Chyba tak. Chociaż przydałby się jeszcze stały dostęp do większych ryb – takich po 3 – 5 kg. Oczywiście w okolicy Rugii jest sporo troci, ale to nie to samo co zamroczone „miłosnym amokiem” ławice irlandzkich łososi! Z pewnością trafiają one do menu Esoxów z Rugii, ale sporadycznie. Potrzebne są ofiary nieco mniej ruchliwe i żyjące w dużych ławicach. Marzenie - powiecie? Takie miejsce jednak istnieje i to całkiem niedaleko! Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam dotrzeć a swoje obserwacje przekazać czytelnikom WW.

Metody połowu szczupaków

Nie zmieniły się one zbytnio od wieków. Szczupak to drapieżnik stosunkowo łatwy do złowienia. Jeśli żeruje, to potrafi zaatakować dosłownie wszystko co się rusza. Są jednak dni, w których woda jest jak wymarła a drapieżniki stają się nieprawdopodobnie wybredne. W większości przypadków nie mamy możliwości obserwować zachowania szczupaków. Nasze wody są po prostu zbyt mało przejżyste. Ja miałem jednak taką możliwość w krystalicznych wodach irlandzkiego jeziora i muszę przyznać, że tego rodzaju doświadczenia przydają się każdemu, kto pragnie podnosić swoje „kwalifikacje” wędkarskie. Ryby bezlitośnie zweryfikowały wtedy nasze wszelkie teorie o „niezawodnych” przynętach i ich skutecznej prezentacji. Wniosek z takich przygód jest jeden – póki co, na szczęście nikt jeszcze nie wymyślił przynęty, która działa w każdych warunkach. Dla mnie, jako konstruktora przynęt, była to jednak najlepsza z możliwych motywacja do dalszych poszukiwań.

Generalnie przynęty szczupakowe dzielimy na naturalne i sztuczne. Do tych naturalnych zaliczamy oczywiście żywe i martwe ryby. Mogą być one prezentowane na rozmaitych systemikach statycznie bądź w ruchu (spinning lub trolling). Trzeba powiedzieć, że w większości cywilizowany krajów klasyczny „żywiec” odszedł w zasadzie do lamusa. Szczupaki łowi się głównie na martwe ryby. Chociaż i u nas napisano o tym sporo to jest to metoda bardzo mało popularna. Większość naszych łowców drapieżników wciąż nie może uwierzyć, że szczupaki nie dość, że biorą martwą rybę, nawet położoną na dnie, to na dodatek można je w tym miejscu skutecznie nęcić! Najskuteczniejszymi przynętami (i zanętą) są ryby morskie (śledź, makrela, sardynka) które cechuje bardzo silny aromat wabiący drapieżniki. Bertus Rozemeijer, jeden z najlepszych europejskich łowców szczupaków, wielokrotnie opisywał mi swoje udane połowy ta metodą. Nęcenie kawałkami mrożonych makreli trwa zwykle kilka dni przed połowem. Nęci się kawałkami ryb, których potem używamy jako przynęty. Z jednego miejsca można wyjąć kilka ryb w granicach metra! Oczywiście mówię tu o łowiskach w Holandii ...

Zmieniły się też bardzo zestawy do łowienia na naturalne przynęty. Uległy one zdecydowanemu „odchudzeniu”. W miejsce stosowanej jeszcze u nas jednej, wielkiej kotwicy, używa się kilku małych – rozmiaru 6 - 4. Zacięcie może wówczas nastąpić od razu po braniu a i z odczepieniem ryby nie ma najmniejszego problemu, gdyż haki tkwią na brzegu paszczy. Do tego cienka plecionka, niewielkie spławiki i klasyczne „karpiowe” wędziska o parabolicznej akcji.

Za najbardziej sportowe uważane jest jednak łowienie szczupaków na przynęty sztuczne. Tu również możemy wyróżnić kilka sposobów w zależności od pastowanych technik. Najpopularniejszy bez wątpienia nie tylko w Europie jest klasyczny spinning. Na drugim miejscu plasuje się trolling. W obu przypadkach do dyspozycji wędkarzy producenci oddają niezliczoną wprost ilość typów i rodzajów przynęt. Oprócz najstarszych wahadłówek i obrotówek mamy więc do dyspozycji przynęty miękkie i woblery oraz hybrydy powstałe przez połączenie kilku wyżej wymienionych typów. Nawiasem mówiąc to, co u nas często wrzuca się do wspólnego worka z napisem „woblery” na świecie dzielone jest na wiele podtypów. Do najważniejszych z nich zaliczymy crankbaity, twitchbaity, swimmbaity, pullbaity, jerkbaity, przynęty powierzchniowe i do łowienia w pionie.

Producenci nie mają litości dla łowców szczupaków dostarczając im wciąż nowych pokus ...

Ciężko nawet wymyślić polskie nazwy tych rodzin przynęt. Intencją tak skomplikowanego na pozór podziału jest sugestia optymalnych technik połowu nimi. Ostatnio na rynku pojawiły się też tzw. „muchy spinningowe”. W dni zerowej aktywności szczupaków metoda muchowa okazuje się często po prostu zabójczo skuteczna. Stąd starania producentów o dostarczenie spinningistom przynęt, które można zaprezentować w podobny sposób. Połów szczupaków przy użyciu wędki muchowej, przez wielu uznawany jest za najbardziej sportowy a niektóre streamery szczupakowe to po prostu dzieła sztuki.

Streamer szczupakowy 

Nie ma metod lepszych i gorszych. Każda z nich ma i będzie miała swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Każdą z nich można też łowić ładnie i skutecznie, czerpiąc z tego wiele radości. Najważniejsze jednak, żeby łowiąc nasze ulubione drapieżniki oprócz własnej przyjemności mieć również na względzie przyszłość tej ryby w naszych wodach. Jeśli już musimy, zabierajmy jedną sztukę w rozmiarach „konsumpcyjnych” – 1 – 3 kg a większe wypuszczajmy. Natura odwdzięczy się na pewno!

Łowiska specjalne – rozwiązanie problemu?

Wszyscy wiemy jak trudno w naszych wodach o okaz szczupaka. Jest to wynik dużej presji na ten gatunek i słabej woli ustawodawcy, aby tą sytuację zmienić. Póki co, w myśl nowego Regulaminu APR, można w większości naszych wód, każdego dnia zabić 2 szczupaki o długości 50 cm. Fakt, że do niedawna było jeszcze gorzej. Żeby jednak można było liczyć na poprawę sytuacji w kwestii okazów należy podjąć zdecydowanie bardziej drastyczne kroki. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem jest zastosowanie ochronnego wymiaru „widełkowego”. Polega to na ochronie przede wszystkim okazów – można zabrać rybę o wymiarach np. 50 – 80 cm. Chronimy w ten sposób pierwsze tarło ryb (pierwotna intencja wymiaru ochronnego) oraz największe – czyli najcenniejsze okazy. Tego rodzaju nieśmiałe próby czynione są już w naszym kraju i powinny być opisywane w prasie jako godne pochwały i naśladowania (vide jezioro Żarnowieckie).

Oczywiście wszyscy zdajemy sobie sprawę, że konserwatywne poglądy większości polskich wędkarzy nie niosą nadziei na rychłe zaakceptowanie podobnych pomysłów. Może więc póki co, rozwiązaniem są łowiska specjalne zorganizowane na wzór pstrągowych. Właściciel zarybia swoją wodę bardzo intensywnie popieranym gatunkiem i ustanawia swoje przepisy ochronne. W przypadku łowiska pstrągowego sprawa jest jednak o wiele łatwiejsza. Zarybiając staw czy jezioro tarlakami mamy niemal 100% kontrolę nad ilością i wielkością ryb. Zarybiać można dosłownie każdej wielkości okazami. Przy dobrej organizacji i kontroli, świetne łowisko komercyjne można też urządzić na rzece. Przykładem mogą być liczne łowiska w Szwecji jak np. odwiedzany przez naszych wędkarzy potok Alsteran płynący 50 km na wschód od Vaxjo. Tam na potrzeby łowiska funkcjonuje ośrodek zarybieniowy produkujący ryby 45 – 55 cm, którymi zarybiana jest corocznie rzeka. Potokowce tuczone specjalnych granulatem „na sterydach” rosną do wymienionych rozmiarów w jeden sezon i są bardzo agresywne. Efektem są co prawda świetne połowy „okazów” ale wątpliwej urody (poobgryzane przez inne pstrągi płetwy). Jest to więc łowisko bardzo ciekawe i potrzebne, ale raczej dla początkujących – do nauki podstaw i oswojenia z dużymi rybami. Również w Polsce powstają łowiska specjalne ryb szlachetnych, których najlepszym przykładem, słynnym na całą Europę, jest odcinek muchowy na Sanie.

Ze szczupakami jednak nie jest tak łatwo. Zarówno w Polsce jak i na świecie zarybiając tarlakami szczupaka różne zbiorniki, próbowano stworzyć łowisko z okazami. Niestety jak wiadomo szczupaki nie dają się hodować i tuczyć jak trzoda chlewna. Można je podchować do wymiaru 30 – 40 cm w stawach karpiowych, gdzie jest dużo innej, drobnej ryby (np. słonecznica, karaś). Jedynym źródłem większego materiału zarybieniowego mogą być w tym przypadku połowy gospodarcze. Tu niestety rodzi się problem. Szczupaki są bardzo wrażliwe na wszelkiego rodzaju operacje – odłów, przenoszenie między zbiornikami, transport – czyli nieodzowne elementy takiego zarybienia – działają na nie zabójczo! W praktyce okazuje się, że im większa ryba tym bardziej delikatna. Dlatego też wszystkie takie eksperymenty (również kilka w Polsce) skończyły się absolutna klapą. Właściciele wydali mnóstwo pieniędzy, aby po kilku latach stwierdzić, że nic się nie zmieniło. Jedynym sposobem na stworzenie łowiska szczupakowego z prawdziwego zdarzenia jest więc konsekwentnie prowadzona polityka corocznych zarybień palczakami szczupaka, ochrona tarlisk i restrykcyjne przepisy dotyczące możliwości zabierania ryb. Najlepiej oczywiście 100% Catch&Release. Oczywiście nie da się osiągnąć celu – czyli łowiska z wielkimi rybami, w krótkim czasie. Na metrowe ryby w zdrowym jeziorze trzeba poczekać co najmniej 8 lat. Chyba, żeby ktoś chciałby je karmić pstrągami ... Dodatkowo należy w takiej sytuacji edukować wędkarzy jak obchodzić się ze złowioną rybą i jak ją wypuścić, aby miała szansę na przeżycie. Na każdej łodzi niezbędne są obszerny podbierak z bezwęzłową siatką i długie szczypce do wyczepiania bezzadziorowych haków. W przeciwnym razie zawiedziony gospodarz, mimo stworzenia dobrych przepisów, zbiera tylko w trzcinach zdechłe ryby po każdym „nalocie” wędkarzy. Oczywiście cały czas mówimy tu o łowisku opartym o bogate w inne gatunki jezioro. Jak wiadomo duże szczupaki, aby rosnąć potrzebują odpowiedniego pokarmu. Jeśli zapomnimy o ochronie populacji płoci, okonia itd. to w najlepszym razie będziemy mieli zbiornik, w którym drapieżniki same regulują liczebność swojej populacji a najlepszą przynętą jest imitacja szczupaka.

Posłowie:

Ta historia może służyć jako niezły przykład na nieprzewidywalność przyrody i wędkarstwa w szczególności. Po przesłaniu obszernego materiału o szczupaku do redakcji otrzymałem od Enrico Ghediniego - kolegi z Włoch, rewelacyjne zdjęcia szczupaków złowionych w ... małych i płytkich jeziorkach w Toskanii. Ryby złowił Mauritzio Rossini na ... niewielką obrotówkę Panther Martin. Okazy te powalają wprost swoją wielkością i kondycją! Ryby nie były ważone (135 - 138 cm) ale myślę, że koledzy Włosi nie przesadzają pisząc mi, że dwie z nich przekroczyły masę 25 kg! Wszystkie podobno  dalej pływają.

Mauritzio "The Pikeman" Rossini z jednym ze swoich okazów.
 
Kolejny potwór z Toskanii (fot Mauritzio Rossini)
 
I jeszcze jeden ... 


Oczywiście mocno narusza to podstawy mojej teorii na temat tego, gdzie i w jakich warunkach takie potwory mogą rosnąć. Cóż – czy ta nieprzewidywalność nie jest jedną z najpiękniejszych cech naszego ulubionego hobby? Nie pozostaje nic innego, jak tylko pakować manatki i jechać do Włoch. O wynikach nie omieszkam poinformować czytelników.

Piotr Piskorski


















 

 

Musky – amerykański kuzyn szczupaka – żywa legenda.
Szczupak amurski o długości 115 cm złowiony w rzece Ussuri na Syberii.
Tiger Musky – krzyżówka szczupaka i musky.
To zdjęcie wywołało u mnie długotrwały „opad szczęki”. Jest to na pewno jeden z największych szczupaków złowionych na świecie!
Bardzo stara fotka przedstawiajaca musky o długości 223 cm. Prawdopodobnie niestety zręczny fotomontaż.
Wędkując z przyjacielem na jednym z holenderskich jezior mieliśmy tego dnia na wędkach pięć takich szczupaków!(fot Berus Rozemeijer)
Wypuszczenie okazowego szczupaka przynosi tyle samo radości, co jego złowienie!
Ten szczupak nie dość że uporał się z połknięciem kilogramowego leszcza, to jeszcze na deser capnął Slidera!
Tomek Krysiak z okazem 119 cm.
Frank Joker ze szczupakiem 119 cm i 19 kg! (fot Berus Rozemeijer)
Garnela – krewetka bałtycka tworzy wiosną ogromne ławice w trzcinach.
Po wyjęciu do łodzi ten drapieżnik wypluł mi pod nogi dwa jeszcze żywe śledzie!
Najdłuższy szczupak złowiony w ostatnich latach w okolicach wyspy Rugia –139cm/18kg złowiony w grudniu 2005 przez Ralfa Parthaune na 19cm rippera (fot Mathias Furman - www.bodden-angeln.de)
Jochen Böttcher z najcięższym szczupakiem złowionym w okolicach Rugii – 135cm/20,1 kg.
Producenci nie mają litości dla łowców szczupaków dostarczając im wciąż nowych pokus ...
Streamer szczupakowy
Najstarszy, opisany w literaturze szczupak z jez Kyczendylto – 128 cm i 17,5 kg oraz jego łuska z zaznaczonymi 34 pierścieniami rocznymi. (fot „Rybolov Elite”)
Szczupak 128cm złowiony w październiku 2008 w syberyjskim jeziorze Kyczendylto (fot Rybolov Elite)
Mauritzio "The Pikeman" Rossini z jednym ze swoich okazów.
Kolejny potwór z Toskanii (fot Mauritzio Rossini)
I jeszcze jeden ...
Nowy gatunek szczupaka - Southern Pike (Esox Cissalpinus)
Irlandzkie szczupaki słynne są z dobrej kondycji i waleczności. Ryba złowiona w jez Sheelin o masie 15 kg

Udostępnij

RAPORT SZCZUPAK Z ichtiologią na ty Szczupak, wypuszczanie ryb

Data utworzenia

wt., 02/05/2023 - 08:35

Data modyfikacji

ndz., 26/11/2023 - 13:02