Jerkbaity? To nie takie trudne!

Jerkbait? To nie takie trudne

W większości krajów europejskich jesteśmy świadkami nowej ery w dziedzinie wędkarstwa spinningowego. Jeszcze kilka lat temu dominowała i rozwijała się dynamicznie moda na niezwykle delikatne i czułe zestawy, pozwalające złowić na przynęty sztuczne właściwie wszystkie gatunki ryb. Z zachodu jednak nadchodzi nowa moda i szturmem zdobywa serca i umysły szczególnie młodych wędkarzy. Nie jest to zresztą tak naprawdę nic nowego. To tylko przeniesione zza oceanu, dobrze sprawdzone w boju techniki pozwalające łowić grube drapieżniki.

Moda na jerkbaity

i sprzęt castingowy w drugiej połowie lat 90tych przywędrowała do Europy dzięki kilku wędkarzom holenderskim a w szczególności Bertusowi Rozemeijerowi – znanemu łowcy drapieżników z kraju tulipanów. On jako pierwszy opisał metodę i przynęty w jednym z największych europejskich magazynów wędkarskich w 1995 roku. Wkrótce też na łamach prasy europejskiej zagościły zdjęcia ogromnych drapieżników złowionych na nieśmiertelne, amerykańskie Suicki i Reef Hawgi.

Legendarne jerkbaity produkcji amerykańskiej - Suick, Bobby Bait i Reef Hawg

Mimo dobrej prasy jerkbaity wciąż jednak nie miały szans trafić „pod strzechy”. Powód był prosty. Praktycznie wszystkie przynęty sprowadzane były przez tych szaleńców za niemałe pieniądze zza oceanu – głównie ze znanego sklepu Rollie & Helen’s Musky Shop z Wisconsin. Nie była to sytuacja sprzyjająca popularyzacji castingu. Dopiero w roku 2000, na targach wędkarskich EFTTEX w Lyonie, polska firma Salmo zaprezentowała pierwsze europejskie jerkbaity – Fatso 14 i Jack 18. Na tyle różniły się one od znanych, amerykańskich jerkbaitów, że z miejsca zdobyły poważny rozgłos i uznanie wędkarzy. W następnych latach do rodziny dołączyły kolejne modele – Warrior i wreszcie Slider, który do dziś jest bezsprzecznym liderem w konkurencji ilości sprzedanych egzemplarzy w Europie.

Jerkbaity produkcji polskiej firmy Salmo - Slider, Jack, Fatso i Warrior

Inni producenci przynęt również szybko zauważyli ten trend na rynku. Powstały więc i co roku powstają kolejne przynęty należące do tej grupy. Są to w większości bardziej lub mniej udane kopie już istniejących.

Fascynacja dużymi przynętami sztucznymi, jest bardzo korzystna nie tylko dla dystrybutorów sprzętu wędkarskiego, którzy oprócz samych przynęt sprzedają teraz „niesprzedawalne” niedawno wędziska i kołowrotki.

Nowe techniki wędkarskie

otwierają również nowe możliwości przed samymi wędkarzami. Wśród wielu - zwłaszcza tych, którzy jeszcze nie spróbowali, rodzą się pytania. Skąd taka popularność dziwnych woblerów bez sterów? Czemu dorośli faceci męczą się łowiąc multiplikatorami jeśli o wiele łatwiej posługiwać się klasycznymi kołowrotkami? Trudno jest na to odpowiedzieć krótko. Tak naprawdę zrozumie to tylko ten, kto sam spróbuje. Już pierwsze doświadczenia związane z używaniem sprzętu castingowego potrafią z niedawnego malkontenta zrobić fanatyka nowej metody. Krótka i sztywna wędka sprawia, że rzucanie ciężkimi przynętami okazuje się zupełnie łatwe. Każdy, dla kogo spinning to coś więcej niż tylko wrzucanie i wyciąganie przynęty z wody, bardzo szybko zauważa też zalety multiplikatora.

Łowienie na jerkbaity jest dziecinnie proste!

Nowe wrażenia związane z tą nową techniką są tak silne, że niektórzy zaczynają myśleć, niekiedy wręcz wbrew logice, o całkowitej rezygnacji z klasycznego zestawu spinningowego. Kontrola pracy przynęty na multiplikatorze jest niesamowita. Ma się wręcz wrażenie nawijania linki na dłoń. Największą zaletą takiego zestawu jest wygoda dynamicznego i intensywnego operowania nim przez wiele godzin. Aby poznać prawdziwą siłę jerkbaitów należy łowić kreatywnie. Im większą kontrolę uzyskamy nad przynętą, tym lepsze będą nasze rezultaty.  Przez kilka wieków rozwoju wędkarstwa wymyślano optymalne zestawy do każdej techniki i rodzaju przynęt. Niektóre z nich nadal ulegają ewolucji choćby z powodu pojawiania się nowych materiałów. W przypadku jerkbaitów jednak  - niewątpliwie jednych z prototypów sztucznych przynęt w ogóle, tak naprawdę niewiele się zmienia. Najlepszym magazynkiem linki był i jest tu multiplikator, najwygodniej rzuca się i łowi krótką, sztywną wędka a cały zestaw musi wytrzymać dużo większe siły niż wynikać to może z masy przynęt czy grubości linek.

Aby lepiej zrozumieć zalety zestawu castingowego do łowienia jerkbaitami przyjrzyjmy się krótko wszystkim jego elementom. Tak więc -

Po pierwsze wędka

Rzucamy ciężkimi przynętami – 35 - 120 g. Łowimy w sposób bardzo aktywny i dynamiczny. Tak więc po pierwsze wędka musi mieć odpowiedni ciężar rzutowy (cw). Dodatkowo należy pamiętać o własnej wygodzie. Jeśli takimi przynętami mamy zamiar pracować kilka i więcej godzin to zastosowanie długiego wędziska jest wielkim błędem. Efektem mogą tu być jedynie totalne zmęczenie, zła technika i w efekcie zniechęcenie. Potrzebujemy więc wędki krótkiej (180 – 225cm) i sztywnej.

Krótkie i sztywne wędzisko oznacza też dynamiczną i ekscytującą walkę!

Taki kij ma ponadto kilka innych poważnych zalet. Do najważniejszych należy zaliczyć :

  • możliwość wykorzystania najbardziej ergonomicznej, czyli najmniej męczącej techniki łowienia z wędziskiem skierowanym w kierunku wody,
  • doskonałą kontrolę pracy przynęty,
  • możliwość wykonania szybkiego i mocnego zacięcia,
  • możliwość zastosowania możliwie najkrótszego, czyli najbezpieczniejszego dla ryby holu.

Oczywiście wielu wędkarzy do łowienia jerkami używa tradycyjnych wędzisk spinningowych o długości 2,4 a nawet 2,7 m. Łowią oni ryby i często uważają, że inny sprzęt nie jest im potrzebny. Pewnie, że można i tak. Kojarzy mi się to jednak trochę z łowieniem 3 metrową wędką pod lodem. Też można ale po co? Nawet łowiąc mniejszymi przynętami (jak Slider 7, 10 czy Fatso 10) nie zdają sobie oni sprawy ile informacji płynących z drugiej strony linki umyka ich uwadze. Rzecz jasna o łowieniu „prawdziwymi” jerkami – o wadze 45 – 120 g mogą tylko pomarzyć! Tak więc można zacząć od mocnej wędki spinningowej ale drugi stopień wtajemniczenia to bez wątpienia casting.

Do skompletowania zestawu castingowego natomiast niezbędny jest oczywiście -

Multiplikator z dobrą plecionką.

O nieprawdopodobnym „podkręceniu” czułości zestawu z multiplikatorem już wspomniałem. Klasyczny kołowrotek spinningowy, szczególnie przy łowieniu ciężkimi przynętami, wyklucza też konieczność nabierania linki na palec przy każdym rzucie. Po kilku godzinach takiego rzucania nawet zahartowane opuszki palców muszą ulec uszkodzeniu. W multiplikatorze zwalnianie linki następuje przez zwolnienie nacisku kciuka na szpulę.

Multiplikatory - okrągłe i niskoprofilowe.

Kolejną zaletą jest dużo większa wytrzymałość multiplikatorów na dynamiczne obciążenia, które są nieodłączną częścią jerkowania. W handlu występują generalnie dwa typy kołowrotków castingowych – nisko i wysokoprofilowe (okrągłe). Te pierwsze mają delikatniejszą konstrukcję i są przeznaczone do łowienia mniejszymi (15 – 35g) przynętami. Do „ciężkiej artylerii” zdecydowanie polecane są klasyczne, okrągłe multiplikatory. Mają one ponadto pojemniejsze szpule, mieszczące 100 i więcej metrów grubej plecionki. Przy łowieniu jerkami o masie 15 – 35 g w zupełności wystarcza plecionka o wytrzymałości 10 kg (ok. 0,18 mm).  Taką też nawińmy na niskoprofilowca. Do przynęt powyżej 35 g jednak polecam plecionki o wytrzymałości 14 – 20 kg (0,23 – 0,27 mm). Często na widok takiego zestawu „normalni” wędkarze pukają się dyskretnie w czoło. Dla laika nie ma sensu stosowanie „sumowej” plecionki do łowienia szczupaków. Rzeczywiście nie chodzi tu o moc potrzebną do walki z rybą. Przyczyna tkwi w samej technice. Łowienie na jerki – zwłaszcza te duże, w niewielkim stopniu przypomina klasyczne spinningowanie. Łowi się ciężkimi przynętami i bardzo dynamicznie. Dużą zaletą tej techniki jest możliwość obławiania miejsc pełnych zielska i gęstych trzcin. Nagminne są więc zaczepy, które często daje się uwolnić jednym szarpnięciem. Po wielu takich szarpnięciach nawet mocna linka osłabia się prędzej czy później. Stąd konieczność posiadania odpowiedniego zapasu mocy, który pozwoli w miarę spokojnie łowić bez obawy, że teoretycznie bardzo mocna linka pęknie przy braniu małej ryby. Każdy, kto choć przez kilka godzin próbował łowić wbrew tej zasadzie, zaraz potem, zwykle po stracie kilku cennych przynęt zmieniał zdanie. Osobiście nawet stosując linkę o wytrzymałości 20 kg co kilka godzin, na wszelki wypadek zmieniam węzeł.

Typowe zestawy castingowe dedykowane do jerkbaitów.

     Ostatnim, ale wcale nie mniej ważnym elementem zestawu jest przypon o odpowiednie wytrzymałości. Niestety na rynku jest zbyt wiele bubli, równie pięknie co nieprawdziwie opisanych przez producentów. Warto więc sprawdzać wytrzymałość zakupionych przyponów a w przypadku zestawu zalecanego do castingu jest to wręcz koniecznością. Najprostszym testem jest zawiązanie węzła na lince i przyponie, których chcemy użyć. Następnie należy po prostu obciążyć całość z odpowiednią siłą. Najsłabszym elementem zestawu MUSI być oczywiście węzeł na lince. Bardzo się zdziwicie jak często będzie to końcówka przyponu, agrafka czy krętlik kończący przypon. Nie warto uzależniać powodzenia w holu okazu od rzetelności producentów przyponów.

     Oczywiście nowe doznania związane z użytkowaniem perfekcyjnie skomponowanego zestawu to nie wszystkie atrybuty castingu. Pozwala on bowiem na łowienie ryb, które do tej pory pozostawały często poza naszym zasięgiem. Wielokrotnie byłem świadkiem i sam doświadczyłem dużo większej skuteczności jerkbaitów niż innych, bardziej klasycznych przynęt (obrotówek, wahadłówek, gum czy wobblerów).

Dlaczego tak się dzieje i co zrobić aby łowić drapieżniki, które nie biorą na inne przynęty?

O tym opowiem już niedługo.

Piotr Piskorski

Udostępnij

Jerkbaity? To nie takie trudne! Z notatnika praktyka czyli Tips & Tricks Jerkbait

Data utworzenia

sob., 29/05/2021 - 19:45

Data modyfikacji

pt., 30/07/2021 - 17:07