Wołżański test woblerów sandaczowych. Relacja z zawodów Memoriał Oskara Sololewa.

Zawody pod nazwą Memoriał Oskara Sobolewa „Rekordowy Sandacz” organizowane są od 2006r na rz. Achtuba – odnodze Wołgi między Astrachaniem i Wołgogradem. Uczestników  podejmuje baza Uspekh położona na samym brzegu rzeki a patronem medialnym i głównym organizatorem jest pismo Rybolow Elite. Zawody są hołdem pamięci dla znanego miłośnika Wołgi, doskonałego wędkarza i współpracownika pisma – Oskara Jakowlewycza Sobolewa.

Zaproszenie na Memoriał dostaję od kilku lat. Niestety dopiero w roku 2013 udało mi się wygospodarować kilka dni aby na własne oczy przekonać się jak łowią sandacze rosyjscy mistrzowie. W Astrachaniu wylądowaliśmy z Markiem Kluczkiem z pisma Wiadomości Wędkarskie 7go listopada w środku nocy. Kierowca z bazy Uspeh odebrał nas z lotniska i ruszyliśmy w długą, jak się okazało drogę. Po trzech godzinach dotarliśmy do bazy. Zakwaterowano nas w jednym z wygodnych i ciepłych, drewnianych domków.

Wodok na port bazy Uspekh od strony wody.

Polska flaga na maszcie bazy była bardzo miłym akcentem!

Rano, po smacznym śniadaniu spotykamy Kiryla Kuzishchina -  doktora ichtiologii z Moskwy. Okazuje się, że Kiryl oprócz wiedzy naukowej na temat ryb zamieszkujących Wołgę, posiada również ogromną wiedzę wędkarską. Nic dziwnego – odwiedza bazę od kilkunastu lat kilka razy w sezonie. Łowi tu wszystkie występujące w dużych ilościach drapieżniki – sumy, bolenie, szczupaki ale jego ulubieńcem jest sandacz. W oparciu o materiały pobrane od złowionych ryb Kiryl prowadzi badania naukowe nad wzrostem i zdrowotnością populacji sandaczy z Wołgi. Z uwagą i zaciekawieniem słuchaliśmy więc jego opowieści – zarówno tych wędkarskich jak i naukowych.

Kiril to świetny wędkarz ale też dyplomowany ichtiolog badający od lat populację wołżańskich sandaczy - istna kopalnia wiedzy!

Dwa następne dni spędziliśmy z naszym miłym przewodnikiem pływając wygodną łodzią Alumacraft w okolicach bazy. Kiryl pokazał nam wszystkie interesujące miejsca oraz zaprezentował swoje ulubione przynęty i techniki połowu. Sandacze, które były głównym przedmiotem naszego zainteresowania łowione są tu zarówno na przynety miękkie (jiging, drop-shot, vertical) jak i metodą trollingu na woblery. Ulubioną metodą Kirila był trolling. My również planowaliśmy łowić głównie tą metodą dlatego też uważnie słuchaliśmy sugestii i wskazówek Kiryla. Achtuba na tym odcinku jest jakby stworzona do tej techniki połowu. Kilkukilometrowe odcinki o podobnej głębokości – 4 do 8m zachęcają do wypuszczenia za rufę łodzi odpowiednio głęboko nurkującego woblera. Łowiliśmy więc na trzy wędki jednocześnie porównując skuteczność sprawdzonych woblerów Kirila i przynęt z kolekcji Salmo.

Ruch na Achtubie prawie jak na Marszałkowskiej ...

Nasz przewodnik używał praktycznie trzech modeli – na głębokościach 4-5 m - Yo-Zuri 3D Crank, na głębokości 5 – 6m - Walleye Bandit B-Shad a głębiej – do 9m - Halco  Sorcerer 125 DD. Zgodnie z przewidywaniami woda w Achtubie ma kolor typowy dla dużej rzeki. Przejrzystość jej sięga może 15cm. Ubarwienie najczęściej stosowanych przynęt opiera się więc na kolorach żółtym i pomarańczowym fluo oraz złotym metalicznym. My łowiliśmy oczywiście na przynęty Salmo. Na jednej z wędek pracował zawsze głęboko nurkujący model a na drugiej nasz sandaczowy hit 2012 Salmo Whacky z odpowiednim do określonej głębokości obciążeniem.

Testowaliśmy kilka modeli z długim sterem – Perch 8SDR, Minnow 7SDR, Frisky 7DR i Whitefish 13SDR. Już wkrótce okazało się, że problemem na tym łowisku nie będzie samo złowienie sandacza ale jego wielkość. Brały głownie ryby o długości 45 – 55cm a zgodnie z regulaminem zawodów do jury można było zgłaszać jedynie sandacze o długości 60cm i to nie do końca płetwy ogonowej a do końca łusek! W rezultacie były to ryby o całkowitej długości około 70cm. Istotne więc było znalezienie woblera, który potrafi skusić te większe sztuki.

Brania były bardzo liczne. Zdarzało się, że jeśli napływaliśmy na dobre miejsce to ryby atakowały dwa woblery na raz! Ku naszemu zadowoleniu przynęty Salmo swoją skutecznością nie ustępowały w ogóle pewniakom Kirila. Szybko natomiast stwierdziliśmy, że na Salmo Whacky z dociążeniem brań jest znacznie więcej niż na inne woblery. Problem polegał na dopracowaniu techniki i dobraniu obciążenia do różnych głębokości. Mieliśmy jednak na to kilka dni.

Salmo Whacky 15 działa ale niestety łowione ryby były za małe aby liczyć się w zawodach.

Kolejne połowy potwierdziły skuteczność Whacky. Sprawdził się też prototyp tego woblera w większym rozmiarze – 15 cm – nowość na 2015 rok. Łowiliśmy dużo ryb jednak ich wielkość wciąż pozostawiała wiele do życzenia.

Troling z założenia bywa dość nużący ...

Największe mierzyły około 60cm a więc o wiele za mało aby liczyć się w klasyfikacji zawodów. Dopracowaliśmy natomiast technikę dociążania i trollingu na głębokościach 6 – 9 metrów, na których wszyscy spodziewali się największych ryb. Ostateczna wersja systemu trollingowego powstała co prawda dopiero pod koniec pierwszego dnia zawodów ale bez wątpienia był to czas pełen ciekawych obserwacji i wniosków na przyszłość. W skład systemu wchodził przypon z fluorocarbonu o długości około 2 metry, potrójny karabińczyk z agrafką na której mocowane było dociążenie w postaci ołowianej oliwki. Na głębokościach 5 - 6m wystarczała oliwka 40 – 50cio gramowa a w okolicach 9 – 10m należało jej masę zwiększyć nawet do 120g. Bardzo ważna była też uważna obserwacja szczytówek wędzisk. Idealna była sytuacja, kiedy szczytówki nieustannie drgały, sygnalizując kontakt ciężarków z dnem rzeki. Niestety początkowo zastosowałem przypony zbyt krótkie – 1 – 1,2m. W rezultacie przynęty pracowały zbyt blisko dna i zbyt często łapały drobne śmieci, które rzecz jasna blokowały ich pracę.

Marek też nie próżnował!

Dopracowanie konstrukcji systemu kosztowało więc sporo czasu i ... kilkanaście woblerów, które na dobre ugrzęzły w zaczepach na dnie Achtuby.

Szczupaki się nie liczyły.

Oczywiście niezwykle istotne było odpowiednio dalekie wypuszczenie zestawu z rufę łodzi. Jeśli głębokość zwiększała się, należało wypuścić nieco więcej linki do momentu, w którym drgania szczytówki sygnalizowały kontakt ciężarka z dnem. Po wydłużeniu przyponów do wspomnianych 2 metrów, woblery pracowały około 0,5m nad dnem i praktycznie jedynymi zaczepami były sandacze! Whacky działały doskonale łowiąc 40 – 60 sandaczy każdego dnia. Niestety największym z nich ciągle brakowało kilka cm do upragnionego wymiaru.

Zawody odbyły się w dniach 11 – 12 listopada. Wzięły w nich udział 32 dwuosobowe drużyny. Przed każdym dniem do każdej drużyny dolosowywano sędziego. Rolą sędziego było dopilnowanie aby rywalizacja odbywała się zgodnie z regulaminem. Gra szła przecież o niemałe pieniądze. Sędzia filmował każdy hol ryby, która mogła liczyć się w klasyfikacji. Cała pula nagród w zawodach sięgała 1 mlnRubli! Sędzią głównym zawodów został jak co roku Prezydent Związku Wędkarskiego z Łotwy – Janis Stikus.

Wszystkie łodzie były solidne i profesjonalnie wyposażone.

Przed oficjalnym treningiem – 10.11 odbyło się uroczyste otwarcie zawodów. Po otwarciu imprezy przy pomniku patrona imprezy Oskara Sobolewa, dokonanym przez redaktora  naczelnego magazynu Rybolow Elite Andrieja Golowanowa, zawodnicy ruszyli na wodę.

Pamiatkowe zdjęcie wszystkich uczestników zawodów.

Trening potwierdził doskonały wybór miejsca zawodów. Każda drużyna złowiła wiele sandaczy. Okazało się też, że z uwagi na wyjątkowo ciepłą aurę drapieżniki były właściwie wszędzie – na całej szerokości Achtuby.

Drużyna "dżigowników".

Dlatego najskuteczniejszą techniką ich połowu był trolling. W poprzednich latach nie raz zdarzało się, że brzegi rzeki pokrywał lód a przed startem zawodnicy polewali silniki łodzi gorącą wodą aby je odpalić. W takich warunkach sandacze grupują się na większych głębokościach głównie w okolicach zwalonych drzew. Najskuteczniejszy w takiej sytuacji jest oczywiście spinning i duża guma. Nic dziwnego, że poprzednie zawody wygrywali właśnie mistrzowie jigowania.

Hol wielkiego sandacza.

Dla naszej drużyny był to oczywiście szczęśliwy zbieg okoliczności. W końcu testowaliśmy woblery. Większość złowionych na treningu sandaczy mieściła się w granicach 45 – 55cm ale złowiono też kilkanaście wymiarowych – w tym dwa piękne okazy powyżej 7kg!

 Zawody  odbyły się w dniach 11 i 12.11. Złowiono setki sandaczy i wiele szczupaków.

Zwycięska drużyna z jednym ze złowionych sandaczy.

Wymiarowe sandacze złowiło 20 z 32 drużyn. Do komisji sędziowskiej zgłoszono 34 sztuki  (po 17 szt na każdy dzień).

Były wśród nich prawdziwe okazy a w tym największy sandacz złowiony w czasie wszystkich ośmiu edycji Memoriału – ryba o masie 9,20 kg!

Jak można było się spodziewać zdecydowana większość drapieżników została złowiona na woblery metodą trolingu.

Drużyna łowiąca na jigi zajęła dopiero czwarte miejsce. Zwycięzyła drużyna „Delta 77” zgłaszając 4 ryby o masie 21,8kg. Drugie miejsce zajęła drużyna „Delta 123” z wynikiem 3 ryby – 18,2kg a trzecie „Delta 13” – także trzy ryby – 10,12kg.

Po zakończeniu każdej tury zawodów wszystkie ryby były dokładnie mierzone i ważone przez Kirila Kuzishina a próbki ich łusek trafiły do badań nad kondycją populacji sandaczy z Wołgi.

Jeden z największych sandaczy złowionych podczas zawodów.

Kiril dokonywał co wieczór dokładnych pomiarów i pobierał łuski ryb w celu zbadania tempa ich wzrostu.

Niestety naszej drużynie trafiły się tylko sandacze "niewymiarowe" ...

Zwycięzcy otrzymali nagrody rzeczowe od sponsorów i czeki na sumy odpowiednio – 500, 300 i 150 tys Rubli.

Zwycięzcy zawodów prezentują wygrane nagrody.

Organizacja zawodów była wzorowa a atmosfera wspaniała. 

Bez wątpienia było to zasługą nie tylko dziennikarzy z Rybolow Elite ale również właściciela bazy - Марат Арифуллин i całej profesjonalnej obsługi.

Naszej drużynie niestety nie udało się złowić wymiarowego sandacza mimo, że w ciagu dwóch dni do naszej łodzi trafiło około 130 ryb! Złowiliśmy też kilka szczupaków (2 – 3kg) i jednego wielkiego karpia-sazana, który skutecznie przez 15 min holu udawał rekordowego drapieżnika. Bez wątpienia jest to jedno z najlepszych miejsc do testowania sandaczowych przynęt. Już w trakcie zawodów postanowiłem więc wrócić nad Achtubę w listopadzie 2014 z całkiem nowymi prototypami sandaczowych woblerów Salmo do trolingu.

Tradycyjna ucha ugotowana przez rosyjskich przyjaciół na brzegu rzki smakowała wybornie!

 

Piotr Piskorski

Wiadomości Wędkarskie 2013

Udostępnij

Wołżański test woblerów sandaczowych. Relacja z zawodów Memoriał Oskara Sololewa. Z wędką świat - relacje z wypraw Woblery, Sandacz

Data utworzenia

ndz., 06/06/2021 - 08:29

Data modyfikacji

pt., 30/07/2021 - 17:07